Asset Publisher Asset Publisher

Leśne dziwactwa, czyli ufo, buła i kalafior

Z takimi określeniami spotykałem się wśród odwiedzających lasy Nadleśnictwa Stare Jabłonki. Nie są to oczywiście nazwy pochodzące z polskiej literatury mykologicznej, lecz są na tyle dziwne, że stały się bohaterami kolejnego felietonu zaprzyjaźnionego Pana Artura, poświęconego grzybom występującym w naszym Nadleśnictwie.

Po drugiej stronie Szeląga Małego, kilkanaście metrów nad jego lustrem (!), jest urocze jeziorko Głębokie (zwane też Głęboczkiem). Przy jego brzegach można znaleźć cuda. Niedawno znalazłem takie oto cudo:
 
 
Gwiazdosz frędzelkowany (Geastrum fimbriatum), jak inne gwiazdosze jest grzybem rzadkim (do niedawna wszystkie gwiazdosze były pod ochroną, teraz tylko niektóre gatunki). Podobne znalazłem wcześniej. Mogę też pochwalić się spotkaniem na naszym terenie z gwiazdoszem czeskim (Geastrum smardae):
 
 
Następnym, rzadkim i chronionym (!) cudem, spotkanym przeze mnie pierwszy raz w życiu, był podgrzybek tęgoskórowy, zwany też pasożytniczym, (Xerocomus parasiticus): 
 
 
Jest to nietypowy przykład grzyba kapeluszowego, będącego pasożytem innego grzyba (tęgoskóra cytrynowego). Tęgoskór cytrynowy (Scleroderma citrinum) figuruje we wszelkich opracowaniach jako grzyb trujący, natomiast jego pasożyt, o dziwo, jest jadalny (nie wchłania szkodliwych substancji z żywiciela).  Oczywiście nie namawiam do konsumpcji, jedynie do podziwiania. W tym samym rejonie można natknąć się na siedzunia sosnowego (Sparassis crispa):
 
 
Owocnik tego grzyba wyrasta u podnóża sosny, może osiągać masę kilku kilogramów. Do niedawna  był pod ochroną, a jego nazwa gatunkowa brzmiała: szmaciak gałęzisty. Jacyś mądrzy mikolodzy uznali chyba, że tak brzydka nazwa nie przystoi tak pięknemu grzybowi. Nie dość, że piękny, to jeszcze jest jadalny, można go spożyć na surowo (smakiem przypomina orzechy) i przyrządzać na dowolne sposoby. Suszony jest moim ulubionym dodatkiem w bigosie.
 
Na zakończenie, żeby nie było, że pokazuję tylko różne dziwolągi, podzielę się zdjęciem borowika, który zechciał się pokazać na trawniku, tuż przy moim domku:
 
 
                                                                                                                                                                                               Grzybnięty