Asset Publisher Asset Publisher

Mamy zdjęcie „czarciego jaja”. Czy wykluje się z niego jakieś licho?

Niejednokrotnie spacerując po lesie wyczuwamy brzydki zapach. Od razu na myśl przychodzi nam swąd podobny do padliny. Jednak na próżno będziemy się rozglądali za martwym zwierzęciem. Nieciekawy zapach to sprawa sromotnika smrodliwego. Kolejny artykuł to m. in. opowieść o grzybie, który regionalnie opisywany był pod różnymi, raczej niezachęcającymi nazwami: śmierdziak, śmierdziuch, śmierdziel, smrodnik, smrodziuch, bedłka pańska, jajczak, czubosz, gazówka, smrodlica, śmierdząca panna, świeczka, czy węże jajo.

Zacznę od grzybów, które z reguły najpierw się czuje, a potem widzi. Sromotnik smrodliwy (Phallus impudicus), do niedawna s. bezwstydny, poszedł w ślady pachnących kwiatków i zaprzągł do rozmnażania owady. Tyle tylko, że pachnie „inaczej", bo jego celem nie są pszczółki i trzmiele lecz muchy. Zapach bardzo intensywny, dla nas przykry - coś pośredniego między padliną a gazem do butli turystycznych - wydziela główka, a dokładniej galaretowata masa z zarodnikami, którą jest pokryta:
 
 
 
Zwabione muchy zjadają tę masę, by potem wydalić zarodniki, część przenoszą na swoim ciele:
 
 
 
Na początku owocnik jest kulisty, tworzy tzw. „czarcie jajo":
 
 
 
Jak widać, czasem na tym się kończy, ślimaki doceniają jego zawartość. 
W przekroju „jajo" wygląda tak:
 
 
 
W dogodnych warunkach „jajo" pęka i wyrasta z niego to, co widać na pierwszym zdjęciu, tzw. receptaculum.
Prędkość tego wzrostu jest niesłychana, dochodzi do 0,5 cm na minutę! O ile mi wiadomo, zapisano ten fakt w księdze rekordów Guinnessa (najszybciej rosnący grzyb). 
Próbowałem sam sprawdzić, dwukrotnie mi się nie udało: raz nie zdążyłem zainstalować oprogramowania do kamerki internetowej, za drugim razem (zaopatrzyłem się w kamerę do zdjęć poklatkowych) złośliwie wyrosło, kiedy stwierdziłem, że już nic z tego nie będzie - po trzech dobach. Będę jeszcze próbował.
Na pierwszy rzut oka grzyb wygląda w oczywisty sposób na niejadalny. Tymczasem w fazie „czarciego jaja" nie tylko jest jadalny, ale prawdopodobnie zawiera mnóstwo substancji działających prozdrowotnie. W wielu źródłach autorzy podają, że nalewka z czarcich jaj ma zastosowanie lecznicze zarówno zewnętrznie (gojenie ran, wrzody, odleżyny, reumatyzm, ukąszenia, ból zębów), jak i wewnętrznie (m. in. choroby nerek, astma, gruźlica, hipercholesterolemia, nadciśnienie). Określany jest jako najbardziej leczniczy grzyb w Europie, zwalcza ponoć nowotwory, a nawet wirusa AIDS.
Jeśli chodzi o walory kulinarne: białe rdzenie wyjęte z „jaja" można chrupać na surowo (smak określiłbym jako „ziemisto-rzodkiewkowy"), plasterki (po usunięciu osłony i galaretowatej warstwy) można jeść smażone. Co ciekawe, przy smażeniu nie miękną (jak większość grzybów), lecz wręcz nabierają większej chrupkości. 
Nazwa grzyba z reguły jest mylnie kojarzona, większość ludzi słysząc „sromotnik" utożsamia go z najniebezpieczniejszym muchomorem sromotnikowym (nb. od niedawna prawidłowa nazwa to muchomor zielonawy).

Gigantyczna purchawka

Tu chcę zakończyć „śmierdzącą sprawę" i opisać coś lepiej pachnącego, choć też kontrowersyjnego (bo kogo interesują purchawki). Mam na myśli purchawicę, a właściwie czasznicę olbrzymią (Langermannia, a właściwie Calvatia gigantea):
 
 
 
którą można spotkać np. w pobliżu leśniczówki Gąsiory (w tle widać zabudowania). Zaznaczam, że uszkodzenie, dzięki któremu widoczne jest wnętrze czasznicy ( tzw. gleba) nie jest moim dziełem.
Ta wielka „purchawka" (zwykle dorasta do kilku kilogramów, największy zmierzony owocnik miał ponad 2 metry obwodu i masę ponad 20 kilogramów) przez niektórych uważana jest za przysmak. Przeze mnie też. Smażone plastry mają smak ciut podobny do kani i rozpływają się w ustach. Oczywiście, jak w przypadku innych podobnych grzybów, do jedzenia nadają się tylko owocniki jeszcze białe w przekroju. Niestety zdarzało mi się widywać bezmyślnie zniszczone czasznice (przecież to jak piłka, fajnie można kopnąć) i to w czasie, kiedy były pod ścisłą ochroną (do 2014 r.).
Na koniec nawiążę do tematu z początku zimy, kiedy to zdziwiłem się widokiem czarek szkarłatnych i napomknąłem, że przyjdzie na nie pora na początku przedwiośnia. Oto one teraz, we właściwym czasie owocowania:
 
 
 
 
                                                                                                                     Grzybnięty